Lęk towarzyszy chorobie alkoholowej

Jest bardzo często tym uczuciem, które spotęgowane nie do wytrzymania jest bodźcem do zaprzestania picia. Alkohol i choroba alkoholowa są mocno związane z uczuciami i stanem emocjonalnym człowieka. Bardzo często właśnie nieprzyjemne uczucia, są neutralizowane alkoholem, przyjemne natomiast potęgowane alkoholem. Alkohol towarzyszy ludzkości od zarania dziejów, towarzyszy w ceremoniach, rytuałach, w chwilach wzniosłych, radosnych, choć też smutnych czy przygnębiających. Alkohol towarzyszy na bankietach, weselach, urodzinach, rocznicach i wszelkiej maści jubileuszach, zwieńcza ceremonie, wystąpienia, premiery- jest symbolem szczęścia, luksusu, dobrobytu, panowania. W takiej postaci towarzysząc ludziom spełnia swoją praktyczną, użytkową rolę.

Równie często towarzyszy jako lek na uczucia czy stany ducha nieprzyjemne, na ból- na samotność, na rozpacz, na strach, na smutek.

Alkohol w takiej formie reguluje emocje- służy jak w radiu gałka potencjometru- nieprzyjemne emocje „ścisza”, stany radości i zadowolenia „pogłaśnia”.

Alkoholizm kobiet Korzystając z uroków alkoholu w tym kontekście pojawia się nowy, działający, stosunkowo tani i łatwo dostępny lek, sposób na neutralizowanie napięć, stresu, nerwów. Nieumiejętnie stosowany, nadgorliwie stosowany, zaczyna zastępować zdrowe, inne, normalne, nie-nałogowe sposoby radzenia sobie z trudnymi emocjami. Sprawdzianem na to, czy nas taki stan rzeczy właśnie dotyczy jest uświadomienie sobie, kiedy i po co używamy alkoholu- i czy w ostatnim czasie, pity alkohol daje ten sam efekt co wtedy, gdy zaczynaliśmy pić.

Nałogowe, niezdrowe regulowanie stanu ducha niesie ze sobą bardzo poważne skutki- tracimy umiejętność uspakajania się czy odstresowania w jakikolwiek inny sposób, oduczamy się przeżywania emocji takimi, jakie one są. Pułapka takiego stanu rzeczy polega na tym, że gubimy gdzieś po drodze umiejętność cieszenia się z rzeczy małych, smucenia w sposób naturalny z rzeczy, z których wolno a nawet należy się smucić, tracimy dystans do złości czy do strachu.

Bezwiednie tracimy w ten sposób bardzo ważną cząstkę człowieczeństwa, wrażliwość na własne uczucia i stany emocjonalne, przy czym jest to proces prawie przez nas nie zauważony. Pewnego dnia, pytani o to, co czujemy, umiemy rozpoznać tylko dwa stany- dobrze lub źle.

Alkohol znieczula, odbiera zdolność przeżywania swoich emocji w sposób naturalny. Osoby, które tłumią latami swoje uczucia alkoholem, nie zauważają, że przekraczają niewidzialną granicę, że alkohol przestaje być pocieszaczem i ukojeniem nerwów a odstawieniu alkoholu towarzyszy coraz częściej tylko lęk. Trudno przypomnieć sobie czas, kiedy wypity alkohol spowodował pojawienie się miłych uczuć, coraz częściej pity pozwala „wrócić do normy”. Niezauważalnie alkohol jako przyczyna depresji zaczyna siać spustoszenie w uczuciach i stanach emocjonalnych. Każdemu wytrzeźwieniu zaczyna towarzyszyć lek, poczucie wstydu, niepewność, smutek. Strach wytrzeźwieć, a z drugiej strony nie można już pić. Zaczyna się walka o przetrwanie, taki młynek, z którego można nie wyjść i umrzeć zapijając się.

Lęk alkoholowy

Lęk jest najtrudniejszym przeciwnikiem przy odstawianiu alkoholu przez osoby uzależnione, pijące przez długi czas, w tzw ciągach alkoholowych. Pamięć o towarzyszącym odstawianiu alkoholu lęku, jaki się pojawi, jaki sparaliżuje- wywołuje paradoksalną chęć nie-trzeźwienia. Komuś z zewnątrz może się to wydawać nielogiczne natomiast w sytuacji, gdy pijący ma w perspektywie własnej (tylko) nie czuć albo czuć lęk- wybiera stan możliwie niekończącego się upojenia, ze strachu i obawy przed bólem trzeźwienia. Lęk paraliżuje i „przygniata”, odbiera siłę do życia, do wstania z łóżka, do zrobienia sobie czegokolwiek do zjedzenia., jest znany wszystkim trzeźwiejącym alkoholikom. W opinii wielu z nich żadne inne doświadczenie emocjonalne nie jest tak silne, tak dotkliwe i tak niechciane, jak lęk.

Lęk towarzyszy trzeźwieniu w pierwszych okresach, czasem są to tygodnie, czasem pierwsze miesiące. Lęk tego okresu można obniżyć farmakologicznie, konsultując to z lekarzem psychiatrą. Są leki, dzięki którym nie następuje „otumanienie”, natomiast przy pełnej świadomości umysłu jest obniżony tylko lęk. W sytuacji jednak, kiedy uzależnieniu od alkoholu towarzyszy uzależnienie od leków zmieniających świadomość, np. leków z grupy benzodiazepin, konieczne jest „schodzenie” z leków pod ścisłą kontrolą lekarską. Leków w odróżnieniu od alkoholu nie można drastycznie odstawić, w takim przypadku następuje powolne zmniejszanie dawki pod ścisłą kontrolą lekarską.

Lęk łagodnieje z czasem, pamięć wspomnień trudnych, bolesnych czy wstydliwych z okresu picia, strach przed przyszłością równoległej terapii własnej traci ostre, bolesne rysy, staje się „wypłowiałym” wspomnieniem. Ważne, aby zachować wspomnienia, ale nie obarczone nadmiernymi emocjami, aby służyły za przestrogę, ale nie budziły lęku.